To właśnie dziś. Dziś kończę osiemnaście lat. Dziś wraz z
przyjaciółką opuszczę mury domu dziecka. Na samą myśl o tym, pojawiał mi się
uśmiech na twarzy. Zostawię przeszłość za sobą i zacznę nową przyszłość w
Londynie. Leżąc jeszcze w łóżku poczułam, że ktoś zaczyna po nim skakać. Nie
musiałam nawet otwierać oczu, aby wiedzieć, że to Demi.
- Daj mi jeszcze pięć minut.- Powiedziałam zaspanym głosem.
- Nie! To dziś. Dziś kończymy osiemnaście lat!- Krzyczała i skakała.
- Za co mi to robisz?- Spytałam.
- Dziewczyno! Dziś lecimy do Londynu!
- Wiem, że chce pospać.
- Hope, wstawaj z tego łóżka i idziemy na śniadanie, a potem jedziemy na lotnisko!- Nie dała za wygraną i byłam zmuszona wstać. Mimo wszystko ciszyłam się, że opuszczam dom dziecka z moją przyjaciółką.
- Dobra wygrałaś. Więc daj mi wstać i się ubrać.- Powiedziałam ze spokojem w głosie. Demi zeszła z mojego łóżka i podeszła do mojej szafy. Wyjęła mi jakieś ciuchy u podała mi je.
- Wybierałabyś przez kolejne dziesięć minut. Po za tym musisz się jeszcze spakować, a ty wiesz, że ja jestem chętna do pomocy.- Powiedziała z uśmiechem.
- Tak, tak, a jak tam Pani Black?
- Jeszcze się z nią nie wiedziałam, ale wiesz jak ona się do nas przywiązała?- Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Wiem, ale dzięki niej mamy mieszkanie w Londynie.- Uśmiechnęłam się na tą myśl.- Dobra ja pójdę się ubrać.- Powiedziałam i poszłam do łazienki. Po chwili wyszłam gotowa, a Demi pakowała moje rzeczy.- Ty wiesz, że mogłam sama to zrobić?
- Za nim byś to zrobiła, zapuściłabym tu korzenie.- Odpowiedziała i spojrzała na mnie swoim uśmiechem.
- Jesteś wredna.
- A ty nieśmiała. Widzisz dopełniamy się. Spakowana.- Powiedziała i podeszła do mnie.- A teraz na śniadanie.- Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Poszłyśmy do stołówki i zajęłyśmy miejsca. Po chwili dostałyśmy kanapki, herbatę i gorącą czekoladę. Nie minęło nawet dziesięć minut, a nasza wychowawczyni z domu dziecka pojawiła się koło nas.
- Najlepszego dziewczynki.- Przytulił nad i dała nam koperty.- Wiem, że macie własne oszczędności, ale to wam pomoże. Nie długo macie samolot. Nie wierze, że to już dziś. Kocham was jak własne córki.- Dodała Pani Black.
- Będziemy pisać.- Powiedziała Demi.- A nawet przylecimy Panią odwiedzić.- Dodała z uśmiechem.
- Hope, proszę Cię pilnuj Demi, aby niczego nie zmalowała.- Powiedziała do mnie kobieta.
- Obiecuję.- Powiedziałam wstając od stolika i przytuliłam się do Pani Black.- Będę za Panią tęsknić.- Dodałam przez łzy.
- Ja za tobą też i za Demi, ale musicie już jechać jak chcecie zdążyć na samolot.- Odsunęłam się od niej.- Mój mąż już za wami czeka.- Uśmiechnęłam się i razem z Demi poszłyśmy po walizki, a następnie wyszłyśmy z domu dziecka i wsiadłyśmy do samochodu. Droga na lotnisko zajęła nam trzydzieści minut. Pożegnałyśmy się z Panem Black i poszłyśmy nadać bagaż. Następnie poszłyśmy na odprawę. W nie długim czasie siedziałyśmy już w samolocie.
- Gotowa na Londyn?- Zapytała się Demi.
- Już od dawna.- Uśmiechnęłam się, a samolot zaczął kołować.
- Daj mi jeszcze pięć minut.- Powiedziałam zaspanym głosem.
- Nie! To dziś. Dziś kończymy osiemnaście lat!- Krzyczała i skakała.
- Za co mi to robisz?- Spytałam.
- Dziewczyno! Dziś lecimy do Londynu!
- Wiem, że chce pospać.
- Hope, wstawaj z tego łóżka i idziemy na śniadanie, a potem jedziemy na lotnisko!- Nie dała za wygraną i byłam zmuszona wstać. Mimo wszystko ciszyłam się, że opuszczam dom dziecka z moją przyjaciółką.
- Dobra wygrałaś. Więc daj mi wstać i się ubrać.- Powiedziałam ze spokojem w głosie. Demi zeszła z mojego łóżka i podeszła do mojej szafy. Wyjęła mi jakieś ciuchy u podała mi je.
- Wybierałabyś przez kolejne dziesięć minut. Po za tym musisz się jeszcze spakować, a ty wiesz, że ja jestem chętna do pomocy.- Powiedziała z uśmiechem.
- Tak, tak, a jak tam Pani Black?
- Jeszcze się z nią nie wiedziałam, ale wiesz jak ona się do nas przywiązała?- Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Wiem, ale dzięki niej mamy mieszkanie w Londynie.- Uśmiechnęłam się na tą myśl.- Dobra ja pójdę się ubrać.- Powiedziałam i poszłam do łazienki. Po chwili wyszłam gotowa, a Demi pakowała moje rzeczy.- Ty wiesz, że mogłam sama to zrobić?
- Za nim byś to zrobiła, zapuściłabym tu korzenie.- Odpowiedziała i spojrzała na mnie swoim uśmiechem.
- Jesteś wredna.
- A ty nieśmiała. Widzisz dopełniamy się. Spakowana.- Powiedziała i podeszła do mnie.- A teraz na śniadanie.- Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Poszłyśmy do stołówki i zajęłyśmy miejsca. Po chwili dostałyśmy kanapki, herbatę i gorącą czekoladę. Nie minęło nawet dziesięć minut, a nasza wychowawczyni z domu dziecka pojawiła się koło nas.
- Najlepszego dziewczynki.- Przytulił nad i dała nam koperty.- Wiem, że macie własne oszczędności, ale to wam pomoże. Nie długo macie samolot. Nie wierze, że to już dziś. Kocham was jak własne córki.- Dodała Pani Black.
- Będziemy pisać.- Powiedziała Demi.- A nawet przylecimy Panią odwiedzić.- Dodała z uśmiechem.
- Hope, proszę Cię pilnuj Demi, aby niczego nie zmalowała.- Powiedziała do mnie kobieta.
- Obiecuję.- Powiedziałam wstając od stolika i przytuliłam się do Pani Black.- Będę za Panią tęsknić.- Dodałam przez łzy.
- Ja za tobą też i za Demi, ale musicie już jechać jak chcecie zdążyć na samolot.- Odsunęłam się od niej.- Mój mąż już za wami czeka.- Uśmiechnęłam się i razem z Demi poszłyśmy po walizki, a następnie wyszłyśmy z domu dziecka i wsiadłyśmy do samochodu. Droga na lotnisko zajęła nam trzydzieści minut. Pożegnałyśmy się z Panem Black i poszłyśmy nadać bagaż. Następnie poszłyśmy na odprawę. W nie długim czasie siedziałyśmy już w samolocie.
- Gotowa na Londyn?- Zapytała się Demi.
- Już od dawna.- Uśmiechnęłam się, a samolot zaczął kołować.
Po chwili odrywał
się od pasa startowego i nagle byłyśmy już w powietrzu.
~*~
Odebrałyśmy bagaż i taksówką pojechaliśmy do naszego nowego mieszkania. W końcu
wszystko zacznę od początku.
- Zajmuję ten pokój!- Krzyknęła Demi. Poszłam w tamtym kierunku.
- Niech będzie.- Powiedziałam i skierowałam się do innego. Ten też był całkiem fajny.- Ty wiesz, że będziemy musiały szukać dodatkowej pracy!?- Krzyknęłam z pokoju, a po chwili pojawiła się w nim przyjaciółka.
- Nie mogłaś poczekać z tą informacją do jutra? Musiałaś zniszczyć mi ten dzień?
- Daj spokój. Oszczędności starczą nam może na jakieś dwa lub trzy miesiące.- Powiedziałam, ale Demi już nic nie odpowiedziała. Czas żyć Londynem jak ona.
- Niech będzie.- Powiedziałam i skierowałam się do innego. Ten też był całkiem fajny.- Ty wiesz, że będziemy musiały szukać dodatkowej pracy!?- Krzyknęłam z pokoju, a po chwili pojawiła się w nim przyjaciółka.
- Nie mogłaś poczekać z tą informacją do jutra? Musiałaś zniszczyć mi ten dzień?
- Daj spokój. Oszczędności starczą nam może na jakieś dwa lub trzy miesiące.- Powiedziałam, ale Demi już nic nie odpowiedziała. Czas żyć Londynem jak ona.
Prolog zapowiada wspaniałe opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział ♥
Zapraszam do siebie: www.and-will-be-perfectly-with-liam-payne.blogspot.com
Buziaki, Victoria <3
Musze przyznać że zapowiada sie zajebiście :D Już sam prolog mnie wciągnął
OdpowiedzUsuń