*Oczami Zayn'a*
Z daleka było już widać koleżankę Hopę, ale jej nie było.
Zmarszczyłem lekko nos i wziąłem głęboki wdech.
- Cześć.- Uśmiechnęła się do Liam'a.
- Gdzie Twoja koleżanka?- Zapytałem.
- Delikatnie mówiąc siedzi w domu i ogląda pewnie jakieś romansidła i marzy o wielkiej miłości.- Powiedziała przewracając oczami.- Rozumiesz o co mi chodzi, nie?
- Powiedzmy. Podaj adres, a ją przyprowadzę.- Uśmiechnąłem się. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ty zawsze tak troszczysz się o dziewczyny, które poznałeś w klubie?- Spytała się.
- Do póki ich nie zaliczy.- Zaśmiał się Liam, a ja go zmierzyłem wzrokiem.
- Dasz, czy nie?
- Podam, ale jeśli zrobisz jej krzywdę. Osobiście coś Ci zrobię.- Powiedziała z troską, ale i z powagą w głosie.- Ty nie wiesz co ona przeszła.- Dodała szukając czegoś w torebce. Wyjęła notes i długopis i zapisała mi adres.
- Dzięki.- Powiedziałem i poszedłem w stronę auta. Ich mieszkanie było nie daleko, więc droga zajęła tylko kilka minut. Zatrzymałem się przed kamienicą i wysiadłem z auta. Wszedłem do środka i prosto po schodach pod mieszkanie numer pięć. Akurat dziewczyna wchodziła do mieszkania.
- A Pani gdzie się śpieszy?!- Zawołałem za nią, a ta się zatrzymała.
- Zayn? Co ty tu robisz?- Spytała zaskoczona.
- Nie przyszłaś do klubu więc..-
- Nie mam ochoty na zabawę. Przepraszam, że Demi zabrała Ci czas, ale moja odpowiedź nadal brzmi nie.- Powiedziała z delikatnym i uroczym uśmiechem.
- A co takiego robisz?
- Nawiasem mówiąc mam "żałobę"- Zrobiła cudzysłów w powietrzu.- Nie wypada mi imprezować.
- Rozumiem, ale może jednak dasz się na mówić przynajmniej na coś do jedzenia?- Dziewczyna pokazała mi dwie reklamówki.
- Cześć.- Uśmiechnęła się do Liam'a.
- Gdzie Twoja koleżanka?- Zapytałem.
- Delikatnie mówiąc siedzi w domu i ogląda pewnie jakieś romansidła i marzy o wielkiej miłości.- Powiedziała przewracając oczami.- Rozumiesz o co mi chodzi, nie?
- Powiedzmy. Podaj adres, a ją przyprowadzę.- Uśmiechnąłem się. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ty zawsze tak troszczysz się o dziewczyny, które poznałeś w klubie?- Spytała się.
- Do póki ich nie zaliczy.- Zaśmiał się Liam, a ja go zmierzyłem wzrokiem.
- Dasz, czy nie?
- Podam, ale jeśli zrobisz jej krzywdę. Osobiście coś Ci zrobię.- Powiedziała z troską, ale i z powagą w głosie.- Ty nie wiesz co ona przeszła.- Dodała szukając czegoś w torebce. Wyjęła notes i długopis i zapisała mi adres.
- Dzięki.- Powiedziałem i poszedłem w stronę auta. Ich mieszkanie było nie daleko, więc droga zajęła tylko kilka minut. Zatrzymałem się przed kamienicą i wysiadłem z auta. Wszedłem do środka i prosto po schodach pod mieszkanie numer pięć. Akurat dziewczyna wchodziła do mieszkania.
- A Pani gdzie się śpieszy?!- Zawołałem za nią, a ta się zatrzymała.
- Zayn? Co ty tu robisz?- Spytała zaskoczona.
- Nie przyszłaś do klubu więc..-
- Nie mam ochoty na zabawę. Przepraszam, że Demi zabrała Ci czas, ale moja odpowiedź nadal brzmi nie.- Powiedziała z delikatnym i uroczym uśmiechem.
- A co takiego robisz?
- Nawiasem mówiąc mam "żałobę"- Zrobiła cudzysłów w powietrzu.- Nie wypada mi imprezować.
- Rozumiem, ale może jednak dasz się na mówić przynajmniej na coś do jedzenia?- Dziewczyna pokazała mi dwie reklamówki.
- Byłam na zakupach, ale jeśli chcesz możesz mi pomóc z kolacją.- Powiedziała,
a ja się uśmiechnąłem.
- Byłbym zachwycony.- Dziewczyna się zaśmiała i zaprosiła mnie do środka.- Mieszkasz
sama?- Zapytałem rozglądając się po pomieszczeniu.
- Z Demi mieszkam.- Odpowiedziała zdejmując płaszcz.- Skromnie, ale jest.- Uśmiechnęła się nie pewnie.
- Małe, ale własne.
- Właśnie tak. Chodź do kuchni. Nie chce się chwalić, ale nie ziemsko gotuję.- Powiedziała kładąc reklamówki na stole kuchennym.
- Na prawdę?- Spytałem lekko unosząc brew.
- Tak.- Powiedziała i zaczęła wypakowywać reklamówki.
- Zobaczymy.- Uśmiechnąłem się do niej, a ta odwzajemniła mój gest. Nie długo będzie moja. Muszę to jednak rozegrać jak prawdziwy gracz.- Powiedz mi czemu nie czekałaś na mnie na mecie?- Spytałem. Nie to, że się tym przejmuję bo dostałem nagrodę pocieszenia od Amandy, która też była nie zła. Ona się lekko skrzywiła i wzięła głęboki wdech.
- Sądziłam, że nie zauważysz. Taki tłum ludzi tam był.- Powiedziała patrząc na mnie.- Po prostu zauważyłam Twoją byłą dziewczynę. Spanikowałam i dałam nogę.
- Właśnie byłej.- Podkreśliłem słowo "była".- Ona nic dla mnie nie znaczy. Przez to się niespodzianka zmarnowała.- Powiedziałem, a ta na mnie spojrzała.
- Czy ty chcesz wywołać wyrzuty sumienia?- Spytała.
- Mhm, a działa? Bo jeśli tak to wiem co mi może to wynagrodzić.
- Jak niby?- Zapytała z nutką nie pokoju w głosie.
- Kolacją. Tylko Ty i ja.- Powiedziałem, a ta się zaśmiała.
- A teraz to co to będzie?
- Bardzo śmieszne. Taką z prawdziwego zdarzenia. Restauracja, tańce jak będziesz chciała i spacer. Co ty na to?
- Kusząca propozycja, ale odpowiedź brzmi nie.- Powiedziała.
- Nie ładnie tak odmawiać.- Powiedziałem trochę wkurwiony. Niech nie udaję taką cnotkę. Musi być sposób, aby się z nią spotkać, owinąć wokół palca i zaliczyć. Mimo to uśmiechałem się do niej. Jak to się mówi dobra mina do złej gry.
- Chcesz abym poczuła się źle oto, że poszłam, ale wiem, że zrobiłam dobrze. Twoja była tam była i nie zmienia to faktu, że może ona coś do Ciebie czuję.
- Z Demi mieszkam.- Odpowiedziała zdejmując płaszcz.- Skromnie, ale jest.- Uśmiechnęła się nie pewnie.
- Małe, ale własne.
- Właśnie tak. Chodź do kuchni. Nie chce się chwalić, ale nie ziemsko gotuję.- Powiedziała kładąc reklamówki na stole kuchennym.
- Na prawdę?- Spytałem lekko unosząc brew.
- Tak.- Powiedziała i zaczęła wypakowywać reklamówki.
- Zobaczymy.- Uśmiechnąłem się do niej, a ta odwzajemniła mój gest. Nie długo będzie moja. Muszę to jednak rozegrać jak prawdziwy gracz.- Powiedz mi czemu nie czekałaś na mnie na mecie?- Spytałem. Nie to, że się tym przejmuję bo dostałem nagrodę pocieszenia od Amandy, która też była nie zła. Ona się lekko skrzywiła i wzięła głęboki wdech.
- Sądziłam, że nie zauważysz. Taki tłum ludzi tam był.- Powiedziała patrząc na mnie.- Po prostu zauważyłam Twoją byłą dziewczynę. Spanikowałam i dałam nogę.
- Właśnie byłej.- Podkreśliłem słowo "była".- Ona nic dla mnie nie znaczy. Przez to się niespodzianka zmarnowała.- Powiedziałem, a ta na mnie spojrzała.
- Czy ty chcesz wywołać wyrzuty sumienia?- Spytała.
- Mhm, a działa? Bo jeśli tak to wiem co mi może to wynagrodzić.
- Jak niby?- Zapytała z nutką nie pokoju w głosie.
- Kolacją. Tylko Ty i ja.- Powiedziałem, a ta się zaśmiała.
- A teraz to co to będzie?
- Bardzo śmieszne. Taką z prawdziwego zdarzenia. Restauracja, tańce jak będziesz chciała i spacer. Co ty na to?
- Kusząca propozycja, ale odpowiedź brzmi nie.- Powiedziała.
- Nie ładnie tak odmawiać.- Powiedziałem trochę wkurwiony. Niech nie udaję taką cnotkę. Musi być sposób, aby się z nią spotkać, owinąć wokół palca i zaliczyć. Mimo to uśmiechałem się do niej. Jak to się mówi dobra mina do złej gry.
- Chcesz abym poczuła się źle oto, że poszłam, ale wiem, że zrobiłam dobrze. Twoja była tam była i nie zmienia to faktu, że może ona coś do Ciebie czuję.
- To ona zerwała ze mną.- Powiedziałem szybko. Ta mnie zmierzyła wzrokiem i
posłała mi złośliwy uśmiech.
- Czyli potrzebujesz dziewczyny na jedną noc. Zaliczyć i zostawić?
- Tak to znaczy nie.- Powiedziałem szybko.
- Wiesz co Zayn? Weź wyjdź z tego mieszkania i nie wracaj tu.- Powiedziała stanowczo. Patrzyłem jej w oczy, aby mi uległa.- Wyjdziesz sam, czy mam ci może pomóc?- Spytała nadal tym swoim surowym tonem. Zaśmiałem się lekko i wziąłem swoją kurtkę z krzesła. Odwróciłem się na pięcie i przy wejściu ostatni raz na nią spojrzałem, ale tym razem nie zobaczyłem gniewu, czy złości, ale rozczarowanie. Wyszedłem tak ja mnie oto prosiła.
- Czyli potrzebujesz dziewczyny na jedną noc. Zaliczyć i zostawić?
- Tak to znaczy nie.- Powiedziałem szybko.
- Wiesz co Zayn? Weź wyjdź z tego mieszkania i nie wracaj tu.- Powiedziała stanowczo. Patrzyłem jej w oczy, aby mi uległa.- Wyjdziesz sam, czy mam ci może pomóc?- Spytała nadal tym swoim surowym tonem. Zaśmiałem się lekko i wziąłem swoją kurtkę z krzesła. Odwróciłem się na pięcie i przy wejściu ostatni raz na nią spojrzałem, ale tym razem nie zobaczyłem gniewu, czy złości, ale rozczarowanie. Wyszedłem tak ja mnie oto prosiła.
*Oczami Hope*
- A ty co tak wcześniej?- Spytałam, ale ta zmierzyła mnie wzrokiem.
- Musiałaś go wyrzucać?!
- O co Ci chodzi?- Zapytałam spokojnie.
- Był u Ciebie Zayn, a ty go wyrzuciłaś z mieszkania. Ten zadzwonił do Li, aby się spotkali. On mnie grzecznie przeprosił i odwiózł mnie pod dom.
- To nie moja wina, że Pan Zayn musi dzwonić do swoich przyjaciół, gdy ma jakiś problem.- Powiedziałam jeszcze spokojni.- Zresztą daj mi spokój. Mam dość jak na jeden dzień.- Dodałam i wróciłam do kuchni.
- Najlepiej uciekać od problemów. Ostatnio lepiej ci to wychodzi.- Powiedziała.
- Od niczego nie uciekam.- Powiedziałam przez zęby.
- Nie? A przed Amandą? Przed tą rozmową? Przed...- Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Zamknij się!- Krzyknęłam.- Nie masz prawa nawet mi tego przypominać! Daj mi spokój z tym co było!- Uniosłam głos.- Jeśli aż tak Ci to przeszkadza to proszę mogę się wyprowadzić.- Dodałam wycierając łzy z policzka. Ta na mnie spojrzała i nie wiedziała co ma odpowiedzieć.- Skończ sama kolację.- Nic dalej nie mówiąc poszłam do swojego pokoju. Myślałam, że przeprowadzka do Londynu dobrze nam zrobi, ale jak na razie są same kłopoty.
_____________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie miałam weny :)
Więc oto kolejny rozdział przed wami :)
Zapraszam was na: Dark secret nie długo pojawi się druga część. Pierwsza do biega końca, a w drugiej części trochę zacznie się dziać. Mam już prawie zwiastun zapowiadający drugą część i chyba mam się spodoba :)