środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 5


*Oczami Zayn'a*

Z daleka było już widać koleżankę Hopę, ale jej nie było. Zmarszczyłem lekko nos i wziąłem głęboki wdech.
- Cześć.- Uśmiechnęła się do Liam'a.
- Gdzie Twoja koleżanka?- Zapytałem.
- Delikatnie mówiąc siedzi w domu i ogląda pewnie jakieś romansidła i marzy o wielkiej miłości.- Powiedziała przewracając oczami.- Rozumiesz o co mi chodzi, nie?
- Powiedzmy. Podaj adres, a ją przyprowadzę.- Uśmiechnąłem się. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ty zawsze tak troszczysz się o dziewczyny, które poznałeś w klubie?- Spytała się.
- Do póki ich nie zaliczy.- Zaśmiał się Liam, a ja go zmierzyłem wzrokiem.
- Dasz, czy nie?
- Podam, ale jeśli zrobisz jej krzywdę. Osobiście coś Ci zrobię.- Powiedziała z troską, ale i z powagą w głosie.- Ty nie wiesz co ona przeszła.- Dodała szukając czegoś w torebce. Wyjęła notes i długopis i zapisała mi adres.
- Dzięki.- Powiedziałem i poszedłem w stronę auta. Ich mieszkanie było nie daleko, więc droga zajęła tylko kilka minut. Zatrzymałem się przed kamienicą i wysiadłem z auta. Wszedłem do środka i prosto po schodach pod mieszkanie numer pięć.  Akurat dziewczyna wchodziła do mieszkania.
- A Pani gdzie się śpieszy?!- Zawołałem za nią, a ta się zatrzymała.
- Zayn? Co ty tu robisz?- Spytała zaskoczona.
- Nie przyszłaś do klubu więc..-
- Nie mam ochoty na zabawę. Przepraszam, że Demi zabrała Ci czas, ale moja odpowiedź nadal brzmi nie.- Powiedziała z delikatnym i uroczym uśmiechem.
- A co takiego robisz?
- Nawiasem mówiąc mam "żałobę"- Zrobiła cudzysłów w powietrzu.- Nie wypada mi imprezować.
- Rozumiem, ale może jednak dasz się na mówić przynajmniej na coś do jedzenia?- Dziewczyna pokazała mi dwie reklamówki.
- Byłam na zakupach, ale jeśli chcesz możesz mi pomóc z kolacją.- Powiedziała, a ja się uśmiechnąłem.
- Byłbym zachwycony.- Dziewczyna się zaśmiała i zaprosiła mnie do środka.- Mieszkasz sama?- Zapytałem rozglądając się po pomieszczeniu.
- Z Demi mieszkam.- Odpowiedziała zdejmując płaszcz.- Skromnie, ale jest.- Uśmiechnęła się nie pewnie.
- Małe, ale własne.
- Właśnie tak. Chodź do kuchni. Nie chce się chwalić, ale nie ziemsko gotuję.- Powiedziała kładąc reklamówki na stole kuchennym.
- Na prawdę?- Spytałem lekko unosząc brew.
- Tak.- Powiedziała i zaczęła wypakowywać reklamówki.
- Zobaczymy.- Uśmiechnąłem się do niej, a ta odwzajemniła mój gest. Nie długo będzie moja. Muszę to jednak rozegrać jak prawdziwy gracz.- Powiedz mi czemu nie czekałaś na mnie na mecie?- Spytałem. Nie to, że się tym przejmuję bo dostałem nagrodę pocieszenia od Amandy, która też była nie zła. Ona się lekko skrzywiła i wzięła głęboki wdech.
- Sądziłam, że nie zauważysz. Taki tłum ludzi tam był.- Powiedziała patrząc na mnie.- Po prostu zauważyłam Twoją byłą dziewczynę. Spanikowałam i dałam nogę.
- Właśnie  byłej.- Podkreśliłem słowo "była".- Ona nic dla mnie nie znaczy. Przez to się niespodzianka zmarnowała.- Powiedziałem, a ta na mnie spojrzała.
- Czy ty chcesz wywołać wyrzuty sumienia?- Spytała.
- Mhm, a działa? Bo jeśli tak to wiem co mi może to wynagrodzić.
- Jak niby?- Zapytała z nutką nie pokoju w głosie.
- Kolacją. Tylko Ty i ja.- Powiedziałem, a ta się zaśmiała.
- A teraz to co to będzie?
- Bardzo śmieszne. Taką z prawdziwego zdarzenia. Restauracja, tańce jak będziesz chciała i spacer. Co ty na to?
- Kusząca propozycja, ale odpowiedź brzmi nie.- Powiedziała.
- Nie ładnie tak odmawiać.- Powiedziałem trochę wkurwiony. Niech nie udaję taką cnotkę. Musi być sposób, aby się z nią spotkać, owinąć wokół palca i zaliczyć. Mimo to uśmiechałem się do niej. Jak to się mówi dobra mina do złej gry.
- Chcesz abym poczuła się źle oto, że poszłam, ale wiem, że zrobiłam dobrze. Twoja była tam była i nie zmienia to faktu, że może ona coś do Ciebie czuję.
- To ona zerwała ze mną.- Powiedziałem szybko. Ta mnie zmierzyła wzrokiem i posłała mi złośliwy uśmiech.
- Czyli potrzebujesz dziewczyny na jedną noc. Zaliczyć i zostawić?
- Tak to znaczy nie.- Powiedziałem szybko.
- Wiesz co Zayn? Weź wyjdź z tego mieszkania i nie wracaj tu.- Powiedziała stanowczo. Patrzyłem jej w oczy, aby mi uległa.- Wyjdziesz sam, czy mam ci może pomóc?- Spytała nadal tym swoim surowym tonem. Zaśmiałem się lekko i wziąłem swoją kurtkę z krzesła. Odwróciłem się na pięcie i przy wejściu ostatni raz na nią spojrzałem, ale tym razem nie zobaczyłem gniewu, czy złości, ale rozczarowanie. Wyszedłem tak ja mnie oto prosiła.

*Oczami Hope*

Co za Dupek! Kretyn i tyle! Myślał, że jestem takie jak inne?! Myślał, że chce mu skoczyć do łóżka?! Że chce być tylko dziewczyną na jedną noc?! Poczułam łzy na policzkach. Jak on mógł takie coś pomyśleć?! Raz dałam się wykorzystać i to było okropne. Przez długi czas dochodziłam do siebie i mogę śmiało powiedzieć, że nadal próbuję się pozbierać. Otarłam łzy i zaczęłam robić sobie kolację. Jak taki przystojny facet może być takim dupkiem? Myślałam, że on może będzie inny. Zawsze mam szczęście w miłości. Albo trafię na faceta, który był zbyt troskliwy, albo na kogoś kto... Nie, nawet nie chce o tym myśleć. Mam jednak nadzieję, że Demi ma więcej szczęścia z Liam'em. Chyba, że on jest taki sam co jego przyjaciel Zayn. Gdy byłam w połowie robienia jedzenia do domu weszła Demi. Zaskoczył mnie jej widok o tak wczesnej porze.
- A ty co tak wcześniej?- Spytałam, ale ta zmierzyła mnie wzrokiem.
- Musiałaś go wyrzucać?!
- O co Ci chodzi?- Zapytałam spokojnie.
- Był u Ciebie Zayn, a ty go wyrzuciłaś z mieszkania. Ten zadzwonił do Li, aby się spotkali. On mnie grzecznie przeprosił i odwiózł mnie pod dom.
- To nie moja wina, że Pan Zayn musi dzwonić do swoich przyjaciół, gdy ma jakiś problem.- Powiedziałam jeszcze spokojni.- Zresztą daj mi spokój. Mam dość jak na jeden dzień.- Dodałam i wróciłam do kuchni.
- Najlepiej uciekać od problemów. Ostatnio lepiej ci to wychodzi.- Powiedziała.
- Od niczego nie uciekam.- Powiedziałam przez zęby.
- Nie? A przed Amandą? Przed tą rozmową? Przed...- Nie pozwoliłam jej skończyć.
- Zamknij się!- Krzyknęłam.- Nie masz prawa nawet mi tego przypominać! Daj mi spokój z tym co było!- Uniosłam głos.- Jeśli aż tak Ci to przeszkadza to proszę mogę się wyprowadzić.- Dodałam wycierając łzy z policzka. Ta na mnie spojrzała i nie wiedziała co ma odpowiedzieć.- Skończ sama kolację.- Nic dalej nie mówiąc poszłam do swojego pokoju. Myślałam, że przeprowadzka do Londynu dobrze nam zrobi, ale jak na razie są same kłopoty.



_____________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie miałam weny :)
Więc oto kolejny rozdział przed wami :)
Zapraszam was na: Dark secret nie długo pojawi się druga część. Pierwsza do biega końca, a w drugiej części trochę zacznie się dziać. Mam już prawie zwiastun zapowiadający drugą część i chyba mam się spodoba :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 4


Wyścig jeszcze trwał, a ja wraz z Demi i z Liam'em na linii mety. Jednak w tym momencie wolałabym się znaleźć w ciepłym łóżku i spać.
- Jak myślisz, który będzie?- Zapytała się Demi.
- Nie wiem.- Odpowiedziałam udając obojętność.
- Co ty dzisiaj taka ni jaka?
- Zmęczona jestem. Mówiłam Ci.- Powiedziałam i spojrzałam za siebie. Zobaczyłam wtedy Amande.- Co ona tu robi?- Zapytałam się. Demi wraz z Liam'em obrócili się wt en sam kierunek.
- Liam?- Przyjaciółka zwróciła się się do chłopaka.
- Nie wiem.- Odpowiedział. Odwróciłam się, aby uniknąć wzroku blondynki.
- Pójdę do domu.- Powiedziałam do nich.- Póki mnie nie jeszcze nie zobaczyła.- Dodałam.
- Chyba nie uciekniesz przez jakąś napompowaną lale?- Spytała się Demi.
- Zobaczymy się w domu. - Powiedziałam i zmieszałam się z tłumem.
- Czekaj! Idę z Tobą nie chce się później martwić, czy doszłaś.- Powiedziała, a następnie zwróciła się do Li.- Przepraszam Cię, ale nie chce puszczać jej samej.
- Rozumiem.- Odpowiedział, a Demi pocałowała go w policzek. Pożegnałam się z nim i poszłyśmy.

* Oczami Zayn'a*

Jak zawsze prowadzę. Mogę być pewien, że wygram wyścig, a nagrodę sam sobie wybiorę. Już widzę linię mety, wiec dodałem więcej gazu. Przez prędkość wbiło mnie w fotel, ale to pozwoliło mi wygrać. Zacząłem hamować, gdy minąłem metę. Na twarzy pojawił mi się uśmiech, a tłum widzów zebrał się przed moim autem. Wysiadłem z niego i podszedł do mnie Liam.
- A one gdzie?- Zapytałem przyjaciela.
- Poszły.- W tym momencie podeszła do nas Amanda. Rzuciła mi się na szyję i pocałowała mnie w usta. Odwzajemniłem pocałunek i go pogłębiłem. Blondynka swoje ręce owinęła na mojej szyi, a ja swoje dłonie położyłem na jej biodrach. Dziewczyna odsunęła się ode mnie delikatnie.
- Znowu wygrałeś kochanie.- Uśmiechnęła się.- Będzie nagroda.- Dodała mrugając do mnie znacząco.
- Będę czekał.- Odpowiedziałem.- A teraz sorrki kotku, ale muszę pogadać z Liam'em.- Dodałem odpychając od siebie Amande.
- Niech będzie. Po za tym mam sprawę do ciebie.- Powiedziała.
- Ok, mów szybko. Co jest?
- Jedna laska zalazła mi za skórę, a dokładniej jej przyjaciółka.
- Zajmę się tym później, dobra? Mam coś ważniejszego niż twoje pierdoły.- Powiedziałem odwracając się od niej. Poszedłem do przyjaciela, który gadał z jakąś laską.
- Idzie mistrz.- Powiedziała. Dopiero teraz zorientowałem się, że to Dercy. Uśmiechnąłem się i gestem ręki kazałem jej spadać. Ona nie chętnie poszła.
- Gdzie poszły?- Spytałem.
- Chyba do domu.- Powiedział.- Amanda coś podejrzewa?- Zapytał się.
- Ona? Proszę cię. My żyjemy w otwartym związku. Ona sypia z kim chce i ja. Po za tym              dostaję ode mnie czego chce. Nie odejdzie nawet. Jej ze mną jest za dobrze. Ja to wiem, ty to wiesz i ona też.
- Owinąłeś ją wokół palca Malik.- Powiedział patrząc na nią.
- Wiesz, że mnie jeszcze żadna laska nie owinęła.
- Oj Malik do czasu.- Zaśmiał się.
- Zauważmy, że to zawsze ja je urabiam.
- Tą Hope też chcesz urobić?- Spytał. Spojrzałem na niego z uśmiechem, co zazwyczaj oznaczało jedno.
- A jak myślisz? Zaliczę i zostawię. Jest nie zła i ładna.-Powiedziałem, a przyjaciel jedynie się zaśmiał.
- W sumie jej przyjaciółka nie lepsza.
- Liam ona Tobie się podoba. Wiesz, że nie mam w naturze odbijania przyjaciołom dziewczyn.
- I dobrze. Mam zamiar się z nią umówić. Dobra ja spadam.- Pożegnałem się z przyjacielem i wróciłem do Amandy.
- Więc co z moją nagrodą?- Szepnąłem jej na ucho, ta się do mnie obróciła.
- Aktualna. Do Ciebie, czy u mnie?- Spytała.
- Chodźmy do ciebie.- Powiedziałem, a ta znów pocałowała mnie namiętnie w usta.

~*~

* Oczami Hope*


Lekcję minęły dość szybko i nie mogłam się do czekać gdy wyjdę z murów szkoły. Szłam właśnie do mojej pracy wraz z Demi, która ma szukać ogłoszeń w gazecie.
- Zacznę jutro. Okej?- Spytała.
- Przekładałaś to już. Zaczniesz dziś.- Powiedziałam.
- No, ale...
- Nie ma żadnego "ale". Ile będziesz to przekładać? Demi za jakiś czas skończą nam się pieniądze, a z mojej pensji to nie uda nam się przeżyć tu nawet tygodnia.- Powiedziałam, a ta jedynie przewróciła teatralnie oczami.
- Jeny, ale marudzisz. Już poszukam tej pracy dla własnego spokoju.
- Dziękuję.- Powiedziałam uśmiechając się do niej i jednocześnie otwierając drzwi do kawiarni.
- Mam nadzieję, że znajdę coś dobrego.- Powiedziała siadając przy jednym z wolnych stolików. Zauważyłam, że dziś na szczęście nie ma takiego ruchu jak ostatnio. Poszłam na zaplecze ubrałam fartuch i zaczęłam pracę.  Klient, kawa i tak w kółko.
- Hope!- Zawołał mnie szef.- Chodź tu.
- Tak szefie?- Spytałam gdy podeszłam do niego.
- Przykro mi z powodu babci.- Powiedział.- Mogłaś mi powiedzieć, że Twoja babcia zmarła. Dałbym Ci wolne. Na szczęście Twoja przyjaciółka mi powiedziała. Idź się przebierze i jutro masz wolne.- Dodał i poszedł. Co ta Demi znów wymyśliła?! Poszłam się przebrać i poszłam do przyjaciółki.
- Coś ty naopowiadała?!- Krzyknęłam na nią.
- Dzięki mnie masz wolne.- Uśmiechnęła się.- Liam napisał, że mamy przyjść. Będzie Zayn.- Powiedziała, a mi na twarz skradł się uśmiech.
- Nie, nie. To jest były Amandy. Nie chce zajść jej bardziej na skórę.
- Słucham? Ani razu jej nie przygadałaś. To ja ciągle Cię bronię i teraz chciałabym abyś ze mną pojechała. Coś mi się chyba należy.- Powiedziała.
- Jesteś bezczelna.- Powiedziałam, a ta uniosła jedną brew.
- Nawet tak to co? Przynajmniej mam gadane. Słuchaj chce się bawić. Jesteśmy młode zależy nam się coś od życia.
- Nie będę tego słuchać. Jak chcesz to idź, ale beze mnie. Mogą mnie zwolnić jak się dowiedzą, że to kłamstwo. Idę do domu.- Powiedziałam.- Pa.- Pożegnałam się z nią i poszłam do mieszkania.


_________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale co sądzicie?

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 3


Nad ranem obudziłam się z potwornym bólem głowy. Nie chętnie wstałam z łóżka, ale ból był silniejszy. Weszłam do kuchni w poszukiwaniu jakiś tabletek.
- Cholera.- Powiedziałam, gdy ich nie znalazłam. Dałam się namówić na imprezę, a teraz muszę cierpieć.
- Są tabletki?- Spytała się Demi.
- Nie.- Odpowiedziałam wyjmując kubek z szafki.
- Kawę robisz?- Zapytała.
- Tak.
- A ty w co w nie humorze?
- A ty byś była? Serio ledwo zaczął się ten dzień, a już mam go dość.- Powiedziałam zalewając wrzątkiem kubek z kawą. Już po chwili w kuchni było można poczuć zapach świeżej kawy. Usiadłam przy stole i wzięłam pierwszy łyk.
- Dziś spotykam się z Li.- Oznajmiła mi Demi.
- Mhm. Ledwo go znasz.
- Tylko to nie ja się całowałam z Zayn'em.- Powiedziała podnosząc jedną brew.
- To nie tak. To był impuls. On mnie pocałował, a ja nie wiedząc co obić odwzajemniłam go.- Odpowiedziałam rumieniąc się.
- Ciekawa hipoteza. Tuląc się do niego to też był impuls?
- Skończ. Więcej go nie zobaczę, dobra? To był zły pomysł, aby poderwać byłego Amandy. Nie zrozum mnie źle, ale uważam, że ten pomysł był Twoim najgorszym pomysłem w życiu.- Powiedziałam, a ta zmarszczyła  nos.
- Przestań. Najgorszy? Ale jak cię całował, to było dobrze. Wiesz co? Zastanów się czego ty chcesz. Teraz ty mnie źle nie zrozum, ale sama nie wiesz czego  chcesz. Idę się szykować.- Powiedziała i poszła. Zostałam sama. Tą ciszę przerwał jednak telefon. Odebrałam go i dowiedziałam się, że dostałam pracę. Zaczynam dziś o trzeciej. Mam pięć godzin, aby dojść do siebie po imprezie. Wstałam z krzesła i poszłam do łazienki wziąć prysznic.

~*~

Moja praca nie jest trudna. Jestem zwyczajną kelnerką. Przyjmuję zamówienia i dostarczam je do kasy. Czasem nawet obsługuję za lady. Atmosfera jest dobra i dobrze mi się pracuję. Właśnie szłam na zaplecze, gdy usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
- Widzę, że pracę dostałaś.- Powiedziała chłodnym, aczkolwiek miłym głosem.
- Dziś rano zadzwonili. Zapomniałam Ci powiedzieć. Poczekaj pójdę na chwilę na zaplecze.- Uśmiechnęłam się do niej i poszłam. Gdy wróciłam Demi rozmawiała z Liam'em.
- Jesteś już.- Uśmiechnęła się.
- Coś mnie ominęło?- Zapytałam kładąc serwetki na blat.
- Liam zaprasza nas na jakiś wyścig.- Odpowiedziała mi Demi.
- Wyścig?
- Tak. Przyjadę po was. O której kończysz pracę?
- O ósmej, ale będę zmęczona. Jedzcie sami.
- No jak chcesz.
- Hope dalej. Jedź z nami. Może Zayn też będzie.- Uśmiechnęła się, a ja jedynie przewróciłam oczami.
- Czytaj z moich ust: Nigdzie dziś nie jadę.- Powiedziałam.
- Pojedzie, pojedzie.- Oznajmiła Demi.
- Hope! To nie czas na pogaduszki!- Krzyknął mój szef.
- Już idę!- Odkrzyknęłam i zwróciłam się do przyjaciółki.- Muszę iść.- Dodałam i wróciłam do pracy.  Cały dzień to samo. Klient, kawa, podanie jej i przyjęcie zapłaty. Jednak nie mogę narzekać. Pieniądze się przydadzą.
- Hope obsłuż tego klienta.- Powiedziała Ali. Znam ją kilka godzin, ale można z nią porozmawiać o wszystkim.
- Już idę.- Powiedziałam i podeszłam do stolika.- W czym mogę pomóc?- Zapytałam. Dopiero teraz spojrzałam na niego. To był mulat. Uśmiechnął się do mnie.
- Jedną kawę z mlekiem.- Powiedział odkładając menu.
- Już podaję.- Obróciłam się, ale chłopak złapał mnie za rękę i obrócił do siebie.
- Nie dałaś mi numeru.
- Do kogo?- Spytałam nie pewnie.
- Do Ciebie.- Powiedział puszczając moją rękę.- To jak podasz?
- Jestem w pracy. Telefon mam w szatni.- Powiedziałam, a on zmarszczył delikatnie czoło.
- Będziesz na wyścigach?
- Nie, będę zmęczona po pracy.-Odpowiedziałam.- Pójdę przynieś zmówienie.- Dodałam i odeszłam. Muszę go spławić. Nie chce mieć bardziej na pieńku z Amandą. Gdy kończyłam robić kawę dla niego, akurat podszedł do lady.
- Liam omówił się z Twoją przyjaciółką o dziewiątej. Bądź gotowa. Przygotuję coś dla nas.- Uśmiechnął się i wziął ode mnie kawę.- Do zobaczenia.- Dodał i wyszedł. Jak mam się od niego trzymać daleko skoro sam mnie zaprasza na randki? Mam jednak nadzieję, że Amanda się o tym nie dowie.

~*~


W końcu skończyłam pracę. Cały dzień na nogach. Już nie mam siły. Od razu gdy weszłam do domu rzuciłam się na sofę. Zamknęłam oczy i nadal moment miałam odpłynąć do krainy snów do salonu weszła Demi.
- Jedziemy za nie całą godzinę, a ty nie gotowa!?
- Jestem zmęczona. Nie mam siły.- Powiedziałam spokojnie.
- Naszykowałam Ci ubrania. Idź się wykąp i się ubieraj.- Powiedziałam. Podniosła lekko głowę i zmierzyłam ją wzrokiem.
- Daj mi spokój.
- Nie. Ubieraj się.- Powiedziała i znikła w kuchni. Zwlekłam się z sofy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i owinięta ręcznikiem poszłam do pokoju. Demi nie żartowała. Na moim łóżku leżał dopasowany strój. Cicho westchnęłam i się ubrałam. Zrobiłam makijaż i włosy związałam w kitkę. Gdy byłam już gotowa, akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyszłam z pokoju, a tam stał Liam i Demi, którzy się śmiali.
- Mówiłam, że pojedzie.- Powiedziała przyjaciółka.
- No, no Zayn będzie miał nie zły doping.- Uśmiechnął się przyjaciel Mulata
- To on będzie w tym startował?- Spytałam.
- No pewnie. Uwielbia adrenalinę.- Odpowiedział.- Jedziemy?- Zapytał. My na znak odpowiedzi wyszłyśmy z domu. Cały ten wyścig miał się odbyć gdzieś po za Londynem i droga zajęła nam godzinę. Gdy w końcu dojechaliśmy właśnie miało się wszystko zacząć. Li zadzwonił do Zayn'a, a ten po chwili do nas dołączył.
- Kiedy startujesz?- Zapytała się Demi.
- Za chwilę.- Odpowiedział  z uśmiechem i podszedł do mnie.- A mówiłaś, że będziesz odpoczywać.
- Miałam taki zamiar, ale to wszystko dzięki Demi.
- Dziękuję Ci Demi, że ją przyprowadziłaś, ale teraz ją porwę.- Powiedział łapiąc mnie za rękę i zaczęliśmy się oddalać.
- Do kąt idziemy?- Spytałam.
- Zobaczysz moje auto.- Odpowiedział zatrzymując się przy sportowym BMV.
- Wow.
- Przerobiłem silnik i teraz jest o wiele, wiele szybsze.- Powiedział patrząc na mnie.- Mówiłem Ci, że lubię wyścigi.-Dodał z uśmiechem.
- Chyba zaraz startujesz.- Powiedziałam zmieniając temat.
- Jeszcze chwila. Gdy wygram to się ze mną przejdziesz.- Powiedział. Spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie tym swoim uroczym uśmiechem.
- Najpierw to musisz pojechać w tym wyścigu, a następnie możemy pogadać o przejażdżce.- Uśmiechnęłam się do niego, a on złapał moją dłoń i delikatnie ją pocałował.
- Muszę iść, ale o niespodziance pogadamy jak przyjadę.- Delikatnie pocałował mnie w policzek i wsiadł do auta. Pojechał na linię startu, a gdy kobieta machnęła flagą ruszyli.


.












______________________________________________________
Ten rozdział mi nie wyszedł tak jak bym chciała -,- Mam jednak nadzieję, że w rozdzielę 4 będzie lepiej i wena mnie przywita. Jeszcze jedno. Dziś wyjeżdżam i nie wiem kiedy będzie następny rozdział

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 2


Cofam to co mówiłam wczoraj. Jednak może być gorzej. Jestem z tą dziewczyną w klasie. Nie mam życia w tej szkole. Gdy mnie zobaczyła jej spojrzenie mówiło wszystko. Jedyne co mogę robić to jej unikać i mieć nadzieję, że bardziej jej nie podpadnę.
- Czy ty serio jej się boisz?- Zapytała się mnie Demi. Spojrzałam na nią błagalnym tonem co mówisz wszystko.- Dziewczyno to kolejna pusta lala, co myśli, że jest kimś.- Dodała po chwili.
- Ty jej wczoraj nie widziałaś. Myślałam, że mnie tam zabije. Dobrze, że pojawił się tam ten Liam.- Odpowiedziała patrząc na przyjaciółkę. Jej pojawił się uśmiech na twarzy.
- On tam chodzi?
- No tak. Nie mówiłam Ci wczoraj?
- Jakbyś mówiła to bym się teraz nie pytała.- Powiedziała oburzona.
- Dobra, dobra. Idziesz dziś ze mną na egzamin?- Spytałam zmieniając temat.
- No pewnie. Może Liam'a spotkam. Jest przystojny i wydaję się być miły.
- Spodobał Ci się.- Uśmiechnęłam się, a ta mnie szturchnęła.
- No może trochę, ale przyjaźni się z tą jędzą wiec nic z tego nie będzie. Więc to nie wyjdzie nawet za milion lat.- Powiedziała, a ja się zaśmiałam.
- O Max'ie też tak mówiłaś.
- Ale to inna bajka.- Powiedziała, a ja się uśmiechnęłam.
- Myślisz, że mi odpuści?- Zapytałam się.
- Ona? Proszę Cię ona cię zniszczy, ale nie bój się masz mnie.- Powiedziała i zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję.
- Dzięki za pocieszenie.- Odpowiedziałam trochę zła na nią. Zamiast mnie pocieszyć to ta mnie jeszcze bardziej dołuję.
- Weź przestać co ona może Ci zrobić?- Spytała, a ja wzruszyłam ramionami.- No więc właśnie.
- Może masz rację.
- Chłopaka jej nie odbiłaś.- Dodała gdy wchodziliśmy do klasy. Zajęłyśmy miejsca, a po chwili do klasy wszedł nauczyciel. Cała lekcję minę dość szybko. Po szkole poszłyśmy do Starbucks'a. Musiałam zanieś papiery. Na szczęście za ladą stała ta sama dziewczyna, co była tu wczoraj.
- I jak wypełnione papiery?- Spytała z uśmiechem gdy do niej podeszłam.
- Tak. Oto one.- Podałam je, a ona je przejrzała.
- Wygląda wszystko okej. Zadzwonimy do Ciebie w ciągu trzech dni.
- Nie ma spawy. Do zobaczenia.- Powiedziałam i wyszłam z Starbucks'a. Teraz szkoła taneczna i można wracać do domu.
- Ty wiesz co dzisiaj jest?- Spytała się Demi.
- Dziś jest piątek.
- A jutro?
- Sobota. Po co zadajesz mi takie głupie pytania?
- Właśnie. Sobota dzień wolny od szkoły. Więc idziemy na imprezę.- Powiedziała z podekscytowana.
- A jaka była umowa?
- Dziewczyno inni w naszym wieku korzystają z życia, a ty masz zamiar siedzieć w domu?
- Nie dasz mi z tym spokoju? Jak się zgodzę poszukasz tej pracy?
- Tak!- Krzyknęła z radości. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy ta zaczęła skakać.- W końcu się zabawimy.
- Doba uspokój się bo doszłyśmy.- Powiedziałam otwierając  drzwi. Ta weszła pierwsza, a ja za nią. Nauczycielka już na mnie czekała.
- Witaj Hope. Idź się przebierz i przyjdź do sali drugiej. Będę tam czekać, a koleżanka?
- Przyszła dopingować.- Odpowiedziała za mnie Demi.
- No dobrze, to chodź. A ty Hope masz 5 minut.- Powiedziała, a ja poszłam do szatni. Szybko się przebrałam w swój strój i poszłam do skazanej sali.
- Niestety jesteśmy w sali do tańca nowoczesnego i nie ma tu fortepianu, ale włączę ci muzykę z odtwarzacza.- Powiedziała.
- Dobrze, a ja mogę się rozgrzać?
- Oczywiście to podstawa. Ja w tym czasie przyniosę płytę.- Powiedziała i poszła. W sali zostałam tylko ja i Demi.
- Powiem Ci, że nie jest tu tak źle.- Powiedziała Demi siadając po turecku na przeciw mnie.
- Niby nie, ale i tak się denerwuję.- Opowiedziałam i robią ćwiczenia rozciągające.
- Dasz radę. Jeszcze będziesz najlepsza i będę się chwalić, że cię znam.- Uśmiechnęła się do mnie dając mi otuchy.
- Bardzo śmieszne. Jak nie zwymiotuję to będzie dobrze.
- To było by coś.- Dodała, a do sali weszła nauczycielka. Podeszła do magnetofonu włożyła płytę.
- Zaczynaj.- Powiedziała, a Demi się przesunęła bardziej w bok. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam tańczyć.
Szło mi dobrze, ale w pewnym momencie miałam chwilę zwątpienia. Stanęłam na jednej nodze na twardej części baletki. Zaczęłam się okręcać, następnie powoli i delikatnie zstąpiłam drugą nogą na ziemie.
- Tyle mi starczy.- Powiedziała starsza pani. Spojrzałam na nią, a ta zaczęła mówić dalej.- Są błędy, ale możesz iść do grupy profesjonalnej. Zaczynasz od poniedziałku godzina osiemnasta.
- Okej.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Więc do zobaczenia.- Powiedziała i wyszła. Ja w tym czasie podskoczyłam i pobiegłam przytulić się do Demi.
- A nie mówiłam.- Powiedziała dumnie.
- Dobra, dobra masz dziś tą swoją imprezę.- Powiedziałam, a ta się uśmiechnęła.
- Proszę, proszę kogo my tu mamy.- Powiedział, ktoś za nami. Obróciłyśmy się i zobaczyłyśmy Amandę.
- Jak widać to dwie najładniejsze dziewczyny.- Odpowiedziała Demi z uśmiechem.- A przede mną stoi jakaś jędza.- Mówiąc to pokazała jej język.
- Nie mów mi, że tańczysz balet? Pęknę ze śmiechu.- Zwróciła się do mnie.
- Jak widać.- Odpowiedziałam ignorując ostatnie zdanie.- Właśnie wraz z Demi wychodziłyśmy.- Dodałam.
- Mam nadzieję.
- Co ty masz do niej? Odbiła Ci chłopaka, czy coś?- Zapytała się Demi, a ta o mało się nie zaśmiała.
- Mój chłopak nigdy nie zwrócił by uwagi na baletnicę. Proszę Cię on i ona to dwa różne światy. Lepiej już idźcie.- Dodała. Nie chciałam się z nią już kłócić więc pociągnęłam Demi za rękę i wyszłyśmy z sali.
- Powinnaś jej dogadać.- Powiedziała zła.
- Nie będę się z nią kłócić. Niech sobie pogada. Przejdzie jej.- Powiedziałam wchodząc do szatni.
- Jej? Proszę Cię. Ona chyba nie wie co to znaczy być miły.
- Mogę w czymś pomóc?- Usłyszałyśmy męski głos.
- Co?- Powiedziałam i spojrzałam w tamtym kierunku.- To jest damska szatnia. Co ty w niej robisz?- Spytałam trochę zaskoczona.
- Nie. To  jest męska szatnia.- Powiedział.
- Tak mnie zagadałaś i weszłyśmy do złej szatni Demi.
- Demi?- Zapytał się i dopiero teraz zauważyłyśmy, że to Liam.
- Hej.- Powiedziała przyjaciółka.
- Cześć, co tam u ciebie?
- Ciężki dzień. Namawiałam Hope na imprezę i się w końcu zgodziła.- Powiedziała dumnie.
- Impreza? To gdzie i o której?
- Nie znamy jeszcze wszystkich klubów, ale mam nadzieję, że znajdziemy jakiś fajny. Wieczorek koło szóstej.- Odpowiedziała Demi.
- Znam parę klubów więc mogę was zabrać. Dziś idziemy z przyjacielem imprezować to się możemy spotkać. Tu o szóstej. Ja was zabiorę.- Powiedział z uśmiechem.
- Zgoda.- Odpowiedziała za nas Demi.- A teraz pójdziemy do damskiej szatni, aby moja przyjaciółka mogła się przebrać.- Dodała i wyszłyśmy z męskiej szatni i poszłyśmy do męskiej.

~*~


Czekałyśmy przed moją szkołą tańca na Liam'a.
- Ciekawe jak jego przyjaciel wygląda.- Powiedziała .Demi
- Myślałam, że podoba Ci się Liam.
- Podoba, ale myślę o Tobie.- Spojrzałam na nią, a ta się uśmiechnęła.
- Daj spokój.- Powiedziałam, a ta się zaśmiała.
- Liam podjechał.- Powiedziała i podeszłyśmy do jego auta, a następnie wsiadłyśmy.
- A gdzie twój przyjaciel?- Spytała się przyjaciółka.
- Ja ci nie wystarczam?- Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Pytam się, aby Hope nie czuła się samotnie.- Powiedziała, a ten się uśmiechnął.
- Będzie czekał w klubie.- Powiedział i odpalił silnik. W klubie znaleźliśmy się w ciągu dwudziestu minutach. Już od wejścia było czuć alkohol i papierosy. Liam przywitał się z mulatem. Wysoki chłopak o ciemnych włosach. Przyglądając mu się dłużej zauważyłam, że ma czekoladowe oczy. Kilku dniowy zarost dawał mu jedynie uroku.
- Zayn to jest Demi i Hope. Dziewczyny to jest Zayn.- Powiedział. Gdzieś te imię obiło mi się o uszy, ale nie jestem pewna gdzie.- To ja porywam Demi, a wy się bawcie. Zayn.- Chłopak spojrzał na niego.- Tylko grzecznie.- Dodał, a ten się zaśmiał
- Stary za kogo ty mnie masz?- Zapytał się, a Li przewrócił tylko oczami i znikli mi z oczu. Poczułam, że chłopak zaczyna mnie ciągnąć w stronę baru.- Co chcesz do picia?
- Drinka.- Odpowiedziałam. Chłopak zamówił i po chwili go dostała
- Czym się interesujesz?- Zapytał się gdy szliśmy do loży.
- Tańcem, a ty?
- Taniec i wyścigi.- Odpowiedział z uśmiechem.
- Wyścigi?
- No tak nielegalne. Fajna sprawa.
- Nigdy nie wiedziałam takiego wyścigu.- Powiedziałam, a ten na mnie spojrzał.
- Kochana musisz to zobaczyć kiedyś. - Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Rozmowa szła na różne tematy. Chłopak mnie rozśmieszał. W pewnym momencie dołączyli do nas Liam i Demi.
- I jak wam minął wieczór?- Zapytała się pijana Demi.
- Dużo wypiła?- Spytałam się Li.
- No powiedzmy, że tak.
- Demi musimy wracać. Nie wyobrażam Cię nieś na piąte piętro.- Powiedziałam wstając z miejsca.
- Daj spokój. Dziewczyna się zabawiła.- Powiedział Zayn. Spojrzałam na niego, a on trzymał swoje ręce na moich biodrach.- Wyluzuj.- Uśmiechnął się i pociągną mnie do siebie. Wylądowałam na jego kolanach. Objął mnie w pasie, tak żebym nie mogła wstać. Demi się głupkowato uśmiechała, a ja czułam się nie zręcznie.
- No jak wyrwiesz takiego chłopaka, to Amanda będzie Ci zazdrościć.- Powiedziała Demi.
- Chyba raczej wkurwiać.- Poprawił ją Liam.
- Co?- Zapytałam.
- Zayn to chłopak Amandy.- Wytłumaczy, a ja spojrzałam na Demi, która również nie chowała zdziwienia.
- O nie, ja musze iść.- Powiedziałam. Próbowałam wstać, ale chłopak za każdym razem ciągną mnie w dół.
- Nie spotykam się już nią.- Powiedział ostrym tonem.- Zerwałem z nią przez imprezą.- Dodał. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki i nie wiedziałam co mam robić.
- Hope chyba czas na nas.- Powiedziała Demi.- Źle się czuję. Chyba zwymiotuję.-Dodała wstając.- Chodź ze mną do łazienki.- Skierowała się w stronę łazienki, a ja się wyrwałam z objęć mulata i poszłam z nią. Gdy byłyśmy już w łazience dziewczyna sprawdziła, czy ktoś jest w kabinach.
- Chciałaś chyba zwracać.
- Daj spokój. Piłam o wiele więcej.
- Więc po co tu przyszłyśmy?- Spytałam.
- Podoba Ci się.- Oznajmiła mi to.
- No tak podoba, ale on jest z Amandą.
- Pff olej ją. Po za tym był Amandy. Masz szanse pokazać Amandzie, że się myliła.
- No nie wiem. Słuchaj nie chce z nią zadzierać.- Powiedziałam.
- Dziewczyno weź się w garść. Zbliż się do niego. Widzę, że Ci się podoba.
- Dobra skończ ten temat. Jak będzie chciał to okej, ale jak nie to nie. Dobra?
- Niech będzie.- Powiedziała.- Chodź.- Dodała i wyszliśmy z łazienki. Skierowaliśmy się do loży, tam gdzie siedzieli chłopaki. O czymś rozmawiali. Demi zajęła miejsce obok Liam'a, a ja usiadłam obok Zayn'a. On mnie objął rękę, a ja się w niego wtuliłam. Miała rację podoba mi się.
- Idziemy tańczyć?- Spytała się Demi. Chłopaki na siebie spojrzeli i się uśmiechnęli.
- No jasne. Chodź Hope.- Powiedział i pomógł mi wstać. Skierowaliśmy się na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Nagle puścili wolną piosenkę. Chłopak objął mnie w pasie, a ja swoje ręce zarzuciłam na jego szyję. Było miło. Bardzo. Jego czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie, a ja uciekałam wzrokiem.
- Mam nadzieję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie.- Powiedział z delikatnym uśmiechem.- Liam miał szczęście, że cię spotkał z Demi jako pierwszy.
- Dziękuję to miłe. Jednak nie chce mieć kłopotów.
- Z jakiej racji?
- Z powodu Amandy. W końcu ty i ona..- Nie skończyłam.
- To przeszłość.- Uśmiechnął się i delikatnie musnął moje usta.




środa, 30 lipca 2014

Rozdział 1


Pierwszy dzień w Londynie. Wstałam jako pierwsza. Jednak co się dziwić. Wraz z Demi idziemy jutro do szkoły, a ta pewnie chce się dobrze wyspać. Sama bym pewnie jeszcze pospała, ale ja tu przyjechałam spełniać swoje marzenia.
- Już nie śpisz?- Usłyszałam, za sobą głos przyjaciółki.
- To ja się dziwię, że ty już nie śpisz.- Powiedziałam siadając przy kuchennym stole.
- Idę z Tobą na miasto. Przecież ktoś musi Ci pomóc szukać szkoły baletowej.- Uśmiechnęła się.
- Nie musisz. Najpierw muszę znaleźć dodatkową pracę.- Odpowiedziałam, a ta jedynie przewróciła oczami.
- Błagam Cię praca to nie wszystko. Musisz też się zabawić. Jesteś młoda.- Mówiła Demi. Ona zawsze taka była. Szalona i zwariowana. Nie raz jej się również dostawało, że nie trzymała języka za zębami. Mówiła to co jej ślina na język przyniesie. Jednak zawsze mówiła głośno o swoich poglądach na świat. Nigdy się nie bała, że powie coś nie tak, czy komuś się to po prostu nie spodoba. Za to ją podziwiam.- Więc jak?- Spytała wyrywając mnie za myśleń.
- A co mówiłaś?
- Hope znów mnie nie słuchałaś?  Pytałam się, czy idziemy dziś na imprezę, czy coś?
- Demi jutro mamy iść do szkoły, a ty chcesz iść z kacem? Znam Cię dość długo i wiem jak u Ciebie się to kończy. Pamiętasz jak wymknęłaś się z domu dziecka?
- Proszę cię, to było dawno, a po za tym nie było tak źle.- Tłumaczyła się.
- Rzygałaś jak kot. W nocy trzymałam Ci włosy, abyś ich sobie nie obrzygała. Wypiłaś cztery butelki wody, a nie wspomnę o tym, że gdy przyszła dyrektorka domu dziecka to na nią wymiotowałaś. Musiałam kłamać, że masz zatrucie. Cudem mi uwierzyli.
- Dlatego się przyjaźnimy.- Uśmiechnęła się.
- Powiedzmy. Demi proszę Cię.
- Dobra, dobra. Znajdę tą pracą, ale jak ją znajdę idziemy na imprezę.- Stwierdziła to.
- Okej.- Uśmiechnęłam się do niej.
- To jak ubieramy się i idziemy?- Spytała śmiesznie ruszając brwiami.- Bo mam ochotę na dobą kawę z   Starbucks'a.- Dodała idąc do swojego pokoju.
- Jak zawsze!- Krzyknęłam za nią i poszłam do siebie. Z walizki wyciągnęłam jakieś ubrania i zajęłam jako pierwsza łazienkę. Wykonałam poranną toaletę i się ubrałam. Po mnie weszła Demi, a po dwudziestu minutach wyszła i razem poszłyśmy na miasto. Muszę przyznać, że Londyn to duże miasto. Tak jak wcześniej wspomniała Demi to wstąpiłyśmy do Starbucks'a. Mimo godzin pracy jak i szkolnych było to dużo młodzieży.
- Wagary.- Powiedziała do mnie Demi.- Też będziemy chodzić.- Dodała z uśmiechem.
- Zamawiaj to co masz zamawiać i idziemy.- Odpowiedziałam.
- Dzień dobry co podać?- Zapytała się kasjerka za ladą.
- Dwie latte z bitą śmietaną.- Odpowiedziała Demi.
- Razem sześć funtów.- Zapłaciłam za nas dwie.- Zaraz będzie gotowa.- Dodała biorąc ode mnie pieniądze.
- Na kogo tak patrzysz?- Spytałam.
- Na tą parę. Co chłopaki widzą w takich laskach?- Zapytała się mnie.- My zawsze spotykamy dupków.
- Możemy o tym nie mówić?- Zapytałam się.
- Jasne.
- Proszę oto wasze kawy.- Powiedziała kasjerka.- A może którą z waz jest chętna na pracę u nas? Poszukujemy kelnerki.- Spytała z uśmiechem. Spojrzałam na Demi, ale ta odwróciła głowę. Zawsze tak obi, gdy nie jest zainteresowana.
- Ja jestem.- Powiedziałam z uśmiechem.
- To świetnie. Dam ci do wypełnienia papiery i jutro przyniesiesz. Poczekaj.- Powiedziała i gdzieś poszła.
-  Załatwisz mi jakieś zniżki?- Zapytała się Demi z uśmiechem.
- Chciałabyś.- Powiedziałam, a w tym czasie przyszła dziewczyna z papierami.
- Musisz je wypełnić i jutro mi przynieś. Jak by minie tu nie było zapytaj się o Katy.- Uśmiechnęła się.- To tyle. Muszę wracać do pracy.- Dodała i odeszła.
- Myślisz, że Cię przyjmą?
- No mam taką nadzieję.- Powiedziałam.- Chodźmy już.- Dodałam obracając się, jednocześnie na kogoś wpadając na jakąś dziewczynę. Przez to wylałam swoją latte na jej białą bluzkę.- Ja, ja bardzo przepraszam. Nie chciałam tego zrobić.- Mówiłam.
- Czy ty wiesz, ile mnie ta bluzka kosztowała?!- Dziewczyna uniosła głos.
- Domyślam się, że drogo.- Powiedziałam nie pewnie.
- To dobrze myślisz! Co ty sobie wyobrażasz?!- Teraz oczy klientów zwróciły się w naszą stronę.
- To był wypadek.- Powiedziałam.- Nie zrobiłam tego celowo.
- Amanda co się dzieję?- Zapytał się jakiś chłopak.
- Ta idiotka wylała na mnie latte!
- Ej! Tylko nie idiotka!- Tym razem głos uniosła Demi.- Nie pozwalaj sobie! To był wypadek! Po za tym powinnaś jej dziękować bo ta bluzka to dno.- Ostatnie słowo podkreśliła.
- Dno?! Słuchaj ja znam się na modzie, nie to co ty.
- Jak ty tą swoją ścierkę nazywasz modą  to ja nie mam pytań.- Powiedziała Demi. Tamta otworzyła usta, a po chwili je zamknęła. Następnie zwróciła się do mnie.
- A Ty mi jeszcze za to zapłacisz. Chodź idziemy Liam.- Powiedziała do chłopaka obracając się na pięcie. Jednak ten przypatrywał się Demi.
- Jak masz na imię?- Zapytał się.
- Demi, ale nie wiem po co Ci to bo i tak masz dziewczynę.
- Amanda? Proszę Cię to nie moja dziewczyna, tylko przyjaciela.- Powiedział z delikatnym uśmiechem.- Liam jestem.- Dodał.- Przepraszam za nią.- Zwrócił się do mnie.- Jednak mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Demi.
- Może.- Powiedziała moja przyjaciółka, a ten obrócił się i odszedł.
- On do Ciebie zarywał.- Uśmiechnęłam się.
- Nie jestem w moim typem, a po za tym przyjaźni się tą jędzą.- Powiedziała.- Zamawiasz jeszcze raz latte?
- Wiesz co? Podaruję sobie dzisiaj. Chodźmy bo nigdy nie znajdziemy tej szkoły tanecznej.- Powiedziałam i wyszłyśmy.

~*~


Szukanie szkoły tanecznej okazało się katastrofą.
- Słuchaj ta pierwsza nie była taka zła. Może tam wrócimy?
- Ehh masz rację. Wrócimy tam i się zapiszę.- Uśmiechnęłam się delikatnie.- Tylko będę musiała przejść te testy, a ich się boję.
- Dziewczyno dasz radę. Co to dla Ciebie?
- Może masz rację? Dobra to ty idź do domu i zrób coś do jedzenia, a ja t pójdę i załatwię.- Powiedziałam, a ona tylko westchnęła.
- Okej, ale jak przyjdziesz wszystko mi opowiesz.
- Nie ma spawy.- Uśmiechnęłam się.- Pa.- Pożegnałam się z nią i poszłam do pierwszej szkoły tańca. Gdy doszłam na miejsce od razu podeszłam do starszej pani.
- Jednak wróciłaś?
- Tak. Jest możliwość zapisu się?
- Tak, ale jak wcześniej mówiłam będziesz musiała przejść test. Musimy wiedzieć do jakiej grupy Cię dać.- Powiedziała z uśmiechem.- Pasuję Ci jutro o 18? Albo nie przyjdź przed 18 bo zapomniałam, że sala do baletu będzie zajęta.
- Ymm raczej tak.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
- To wszystko. Więc widzimy się jutro. Do widzenia.
- Do widzenia.- Powiedziałam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia, gdzie zobaczyłam tą dziewczynę z kawiarni. Jeszcze jej mi tu brakowało.
- To znowu ty?- Spytała ze wściekłością w głosie. Jeszcze jej nie przeszło?- Jeszcze tu mam Cię widywać? Obyś nie chodziła na te same zajęcia co ja.- Powiedziała.
- Wątpię.- Odpowiedziałam cicho.
- Co mówiłaś?
- Amanda, chodź zaraz zaczynają się zajęcia!- Krzyknął ktoś za nami. Rozpoznałam ten głos. To był ten cały Liam.
- Już idę, a Zayn jest?!
- Nie dziś go nie będzie. Ma inne plany.
- Dobra zejdź mi z oczu.- Powiedział to do mnie idąc szturchnęła mnie w ramię. Czy może być gorzej?


________________________________________________________
Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Liczę na wasze komentarze i propozycję muzyki dla tła :)


niedziela, 27 lipca 2014

Prolog

To właśnie dziś. Dziś kończę osiemnaście lat. Dziś wraz z przyjaciółką opuszczę mury domu dziecka. Na samą myśl o tym, pojawiał mi się uśmiech na twarzy. Zostawię przeszłość za sobą i zacznę nową przyszłość w Londynie. Leżąc jeszcze w łóżku poczułam, że ktoś zaczyna po nim skakać. Nie musiałam nawet otwierać oczu, aby wiedzieć, że to Demi.
- Daj mi jeszcze pięć minut.- Powiedziałam zaspanym głosem.
- Nie! To dziś. Dziś kończymy osiemnaście lat!- Krzyczała i skakała.
- Za co mi to robisz?- Spytałam.
- Dziewczyno! Dziś lecimy do Londynu!
- Wiem, że chce pospać.
- Hope, wstawaj z tego łóżka i idziemy na śniadanie, a potem jedziemy na lotnisko!- Nie dała za wygraną i byłam zmuszona wstać. Mimo wszystko ciszyłam się, że opuszczam dom dziecka z moją przyjaciółką.
- Dobra wygrałaś. Więc daj mi wstać i się ubrać.- Powiedziałam ze spokojem w głosie. Demi zeszła z mojego łóżka i podeszła do mojej szafy. Wyjęła mi jakieś ciuchy u podała mi je.
- Wybierałabyś przez kolejne dziesięć minut. Po za tym musisz się jeszcze spakować, a ty wiesz, że ja jestem chętna do pomocy.- Powiedziała z uśmiechem.
- Tak, tak, a jak tam Pani Black?
- Jeszcze się z nią nie wiedziałam, ale wiesz jak ona się do nas przywiązała?- Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Wiem, ale dzięki niej mamy mieszkanie w Londynie.- Uśmiechnęłam się na tą myśl.- Dobra ja pójdę się ubrać.- Powiedziałam i poszłam do łazienki. Po chwili wyszłam gotowa, a Demi pakowała moje rzeczy.- Ty wiesz, że mogłam sama to zrobić?
- Za nim byś to zrobiła, zapuściłabym tu korzenie.- Odpowiedziała i spojrzała na mnie swoim uśmiechem.
- Jesteś wredna.
- A ty nieśmiała. Widzisz dopełniamy się. Spakowana.- Powiedziała i podeszła do mnie.- A teraz na śniadanie.- Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Poszłyśmy do stołówki i zajęłyśmy miejsca. Po chwili dostałyśmy kanapki, herbatę i gorącą czekoladę. Nie minęło nawet dziesięć minut, a nasza wychowawczyni z domu dziecka pojawiła się koło nas.
- Najlepszego dziewczynki.- Przytulił nad i dała nam koperty.- Wiem, że macie własne oszczędności, ale to wam pomoże. Nie długo macie samolot. Nie wierze, że to już dziś. Kocham was jak własne córki.- Dodała Pani Black.
- Będziemy pisać.- Powiedziała Demi.- A nawet przylecimy Panią odwiedzić.- Dodała z uśmiechem.
- Hope, proszę Cię pilnuj Demi, aby niczego nie zmalowała.- Powiedziała do mnie kobieta.
- Obiecuję.- Powiedziałam wstając od stolika i przytuliłam się do Pani Black.- Będę za Panią tęsknić.- Dodałam przez łzy.
- Ja za tobą też  i za Demi, ale musicie już jechać jak chcecie zdążyć na samolot.- Odsunęłam się od niej.- Mój mąż już za wami czeka.- Uśmiechnęłam się i razem z Demi poszłyśmy po walizki, a następnie wyszłyśmy z domu dziecka i wsiadłyśmy do samochodu. Droga na lotnisko zajęła nam trzydzieści minut. Pożegnałyśmy się z Panem Black i poszłyśmy nadać bagaż. Następnie poszłyśmy na odprawę. W nie długim czasie siedziałyśmy już w samolocie.
- Gotowa na Londyn?- Zapytała się Demi.
- Już od dawna.- Uśmiechnęłam się, a samolot zaczął kołować. 
Po chwili odrywał się od pasa startowego i nagle byłyśmy już w powietrzu.











~*~


Po kilku godzinach lotu wylądowałyśmy już w Londynie. 
Odebrałyśmy bagaż i taksówką pojechaliśmy do naszego nowego mieszkania. W końcu wszystko zacznę od początku. 
- Zajmuję ten pokój!- Krzyknęła Demi. Poszłam w tamtym kierunku.
- Niech będzie.- Powiedziałam i skierowałam się do innego. Ten też był całkiem fajny.- Ty wiesz, że będziemy musiały szukać dodatkowej pracy!?- Krzyknęłam z pokoju, a po chwili pojawiła się w nim przyjaciółka.
- Nie mogłaś poczekać z tą informacją do jutra? Musiałaś zniszczyć mi ten dzień?
- Daj spokój. Oszczędności starczą nam może na jakieś dwa lub trzy miesiące.- Powiedziałam, ale Demi już nic nie odpowiedziała. Czas żyć Londynem jak ona.